Wprowadzenie
Każdy jubileusz to okazja do refleksji nad czasem, jego trwaniem i przemijaniem. Czy 10 lat to dużo czy mało? W historii dziejów ludzkich społeczeństw - to stosunkowo bardzo, bardzo niewiele. Ale z drugiej strony obecny postęp technologii, ciągłe jakościowe zmiany wynikające z niego i szalone tempo życia dają podstawy do stwierdzenia, że ostatnie 10 lat to okres niezmiernie ważny i... długi.
Tyle problemów społeczeństwa informacyjnego poruszaliśmy w poprzednich publikacjach i wciąż pojawiają się nowe: jak kształtuje się kultura i świadomość informacyjna społeczeństwa coraz bardziej "nasyconego" informatyką, jak komputery pomagają osobom specjalnej troski, czy telepraca może być antidotum na bezrobocie, jakie są ekonomiczne aspekty rozwoju społeczeństwa informacyjnego czy informacja i wiedza są rzeczywiście światłem (zielonym!) na drodze do społeczeństwa informacyjnego, czy komputer jest przyjacielem czy może wrogiem człowieka, czy warto uczyć informatyki i uczyć z informatyką.
Problemy te to jednak tylko "czubek góry lodowej" w oceanie burzących się spraw takich jak np. dominacja sektora usług zwłaszcza z obszaru informatyki i telekomunikacji, ranga zasobów informacyjnych, "nowa gospodarka", e-biznes, e-administracja, fenomen Internetu, przestępczość komputerowa, uzależnienia od mediów elektronicznych, "stare" problemy społeczeństw - bezrobocie, ubóstwo, poszukiwanie autorytetów, wartości, odniesień etycznych i moralnych...
Scenariusze rozwoju społeczeństwa informacyjnego prezentują różne wizje - od wysoce pozytywnych - do wręcz katastroficznych. Myślę, że warto rozważać problemy społeczeństwa informacyjnego właśnie pod tym kątem - czy informacja (informatyka) zgotują nam raj, czy piekło na ziemi? Czy przeważą korzyści wynikające z powszechnej komputeryzacji czy też "zaplątani" w sieć ludzie zagubią się pomimo dostępnej ogromnej wiedzy i nie potrafią pogodzić jej z Mądrością, która wskazuje jak żyć...
Jak długo trwa rok? Wie o tym najlepiej student, który musi powtarzać rok, którego nie zaliczył. Jak długo trwa miesiąc? Może to zrozumieć ten, komu ukradziono pensje i musi dożyć do pierwszego. Jak długo trwa tydzień? - wie dobrze dziewczyna, której ukochany przyjeżdża tylko w niedzielę. A doba? To rozumie osoba, która czuwa nieprzerwanie przy łóżku chorego. Godzina oczekiwania na diagnozę, minuta, której zabrakło w drodze na dworzec, sekunda, w której udało się jednym ruchem kierownicy uniknąć czołowego zderzenia lub pół sekundy, które zaważyło o medalu olimpijskim... czas!
Agnieszka Szewczyk